O obecności Bożej (PL)

O obecności Bożej

Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały (Rdz 17, 1)

Spośród wszystkich praktyk duchowych tak Starego, jak Nowego Testamentu podstawową i najbardziej skuteczną do osiągnięcia doskonałości jest ta, której w krótkich słowach Bóg własnymi ustami nauczył Abrahama: « Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały » (Rdz 17, 1). A jest to dokładnie to samo, o czym poucza nasza Reguła w następujących słowach: « Medytując nad Prawem Pańskim we dnie i w nocy oraz czuwając na modlitwie». To jest kluczem całej drogi duchowej oraz bardzo prostą sztuką osiągnięcia doskonałości: Jeśli chcesz być doskonały, chodź zawsze w mojej obecności i nigdy nie trać mnie z oczu! Najwyższą doskonałością, jaką może posiąść dusza ludzka w życiu doczesnym jest właśnie nieprzerwane chodzenie w obecności Bożej. A to dlatego, że celem wszystkich praktyk duchowych jest to, aby dusza doszła do tego stanu trwania przed obliczem Boga w każdym miejscu, w każdym czasie, we wszystkich swoich sprawach, kontemplując Go wewnętrznymi oczyma oraz uświadamiając sobie, że również On na nią patrzy, a ostatecznie zwracając ku Niemu wszystkie swe pragnienia i uczucia swego serca. To jest najistotniejsza, najowocniejsza i najkrótsza droga do zdobycia cnót oraz osiągnięcia stanu zjednoczenia z Bogiem. Ją to właśnie zwięźle wyłożymy w poniższych rozważaniach.

Rozdział I. Co to jest praktyka obecności Bożej

Po pierwsze zastanowimy się co to jest właściwie praktyka obecności Bożej i czym różni się od modlitwy wewnętrznej. W drugim rzędzie zobaczymy jak starożytne jest to ćwiczenie i jak bardzo polecane jest przez Pismo Święte oraz jak było praktykowane przez świętych.  Po trzecie, omówimy ważność i owocność tej praktyki oraz zapytamy się dlaczego w sposób szczególny nas obowiązuje. Po czwarte omówimy różne rodzaje obecności Bożej, żeby w końcu omówić główne środki prowadzące do nabycia tego cennego skarbu.
Praktyka obecności Bożej nie jest niczym innym (zgodnie ze znaczeniem tego określenia) jak tylko podniesieniem umysłu ku Bogu. Oznacza to oderwanie własnego serca od wszystkich rzeczy i zwrócenie go ku Bogu, aby móc stanąć w Jego obecności. Moglibyśmy powiedzieć, że jest to dążenie, aby trwać duszą przed obliczem Boga. Stąd, jak to poniżej wykażemy, bierze się różnica między praktyką obecności Bożej a modlitwą wewnętrzną, zważywszy na to, że inną rzeczą jest stać przed obliczem Króla przypatrując się Mu i kontemplując Go, a inną jest - poza tym, że się trwa w Jego obecności - proszenie Go o łaski.
Odnośnie pierwszego rodzaju praktyki obecności Bożej, należy powiedzieć, że nie polega on na niczym innym, jak tylko na staraniu się o skupienie oraz podniesieniu swego serca ku Bogu, aby przed Nim trwać. Na tym fundamencie formalnie zasadza się praktyka obecności Bożej, a dokładniej mówiąc na tym, że Bóg jest przedmiotem naszego rozważania oraz celem naszych pragnień. W tym sensie Bóg rzekł do Abrahama: «Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały» (Rdz 17, 1). Bóg zawsze trwa w obecności ludzi, ale to człowiek nie zawsze chodzi w obecności Boga i dlatego Bóg nakazuje człowiekowi: « Chodź w mojej obecności », to jest zaprasza go, aby trwał przed Nim, pamiętając, że również On na niego patrzy.
To chodzenie w obecności Bożej sprowadza się do dwóch sposobów. Pierwszy w pewnym sensie można nazwać modlitwą, a drugi nazywa się pobożnym uczuciem adresowanym do Boga. Bowiem to trwanie w obecności Boga nie polega na zatrzymywaniu się jedynie na Jego obecności oraz patrzeniu na Niego w osłupieniu, co byłoby raczej rzeczą mało owocną. Zresztą prawie niemożliwym jest, aby dusza, wpatrując się w to Boskie Dobro, nie zwróciła się z prośbą do tej niezmierzonej Dobroci oraz nie zapłonęła ku Niej innymi uczuciami, takimi jak zachwyt, pokora, zaufanie, miłość oraz inne im podobne.  I to jest powodem tego, że jak tylko dusza stanie w obecności Boga, natychmiast przedstawia Mu swoje prośby, albo prosi Go o zaradzenie swoim potrzebom, a to właściwie nazywa się modlitwą wewnętrzną. Zapala się też innymi duchowymi uczuciami oraz zaprawia się w aktach cnoty, co – choć w ujęciu mniej ścisłym – także nazywane jest modlitwą. Ściśle jednak rzecz ujmując, praktyka obecności i trwania przed Bogiem mogłaby się nazywać przyjacielskim obcowaniem z Bogiem. Zarówno jeden, jak i drugi sposób będzie przedmiotem naszych krótkich rozważań, aby można było zrozumieć w sposób przejrzysty specyfikę samej modlitwy wewnętrznej, jak i to, czym w sensie ścisłym jest praktyka obecności Bożej.
W modlitwie wewnętrznej, jak nauczają święci, współgrają ze sobą trzy akty: pierwszym jest wzniesieni umysłu ku Bogu, co polega na stanięciu w Jego obecności; drugi polega na zdobyciu przychylności Boga poprzez złożenie Mu ofiary uwielbienia oraz dziękczynienia za otrzymane dobrodziejstwa, czcząc Go i uwielbiając w ten sposób za to, że jest takim, jakim jest oraz za dzieła i cuda przez Niego dokonane; trzeci akt polega się na proszeniu Go o zaradzenie naszym potrzebom, powołując się na tytuły i powody, które mogą skłonić Go do udzielenia nam odpowiednich łask. Pierwszy i trzeci akt utożsamiają się z zakresem modlitwy wewnętrznej, a uściślając nieco, podnoszenie serca ku Bogu i proszenie Go o łaski zawierają się w części modlitwy zwanej prośbą, zważywszy na to, że ktokolwiek zwraca się z prośbą, jeśli czyni to w sposób właściwy, musi mieć na uwadze osobę, do której tę prośbę kieruje. Przykładem może tu być ubogi żebrak, który w pierwszym rzędzie stara się stanąć przed obliczem osoby, która może go wspomóc. Wynika stąd jasno, że ten, kto prosi musi stanąć w obecności tego, do kogo zwraca się ze swoją prośbą. Drugi akt, a mianowicie dziękczynienie, choć nie jest rzeczą konieczną, to jednak jest skutecznym środkiem do otrzymania od Boga tego, o co Go prosimy, zgodnie z tym, co naucza chwalebny św. Bazyli w drugim rozdziale swoich Reguł Monastycznych: Kiedy stajecie do modlitwy, nie rozpoczynajcie natychmiast od zanoszenia prośby. Najpierw bowiem musicie oddzielić wasze serca od was samych, aby wznosząc się ponad wszystkie rzeczy ziemskie, przekraczając je oraz transcendując wszystkie stworzenia widzialne i niewidzialne, umieścić serce wasze w Bogu, chwaląc Go i uwielbiając. Po spędzeniu pewnego czasu w tej postawie, zacznijcie składać Mu dzięki za Jego niewytłumaczalną łagodność w znoszeniu grzechów ludzi, a w szczególności waszych osobistych upadków, a ponadto za wielkie dobrodziejstwa, których udzielił światu. Podziękowawszy w ten sposób Bogu oraz uniżywszy się głęboko przed obliczem Jego boskiego Majestatu, dopiero teraz możecie prosić o przyjście Królestwa Niebieskiego”.
Ponieważ jednak wznoszenie serca ku Bogu może być ukierunkowane nie tylko na wypraszanie u Niego łask, ale również może służyć innym celom, takim jak medytacja, poznanie i kontemplacja Jego atrybutów, uwielbianie Go, błogosławienie i wychwalenie Go oraz ćwiczenie się w innych pobożnych uczuciach, wynika stąd, że istnieje jeszcze inny, bardziej ogólny sposób praktykowania obecności Bożej, która także nazywa się modlitwą. Używając tego określenia w znaczeniu mniej ścisłym, należy powiedzieć, że ten sposób modlitwy polega na rozbudzeniu jakiegokolwiek pobożnego uczucia względem Boga. Stąd też praktyką obecności Bożej można określić jakąkolwiek dobrą myśl, upodobanie, czy pragnienie Boga lub jakiejś cnoty, a to sprowadza się do definicji modlitwy. Z tego to powodu św. Augustyn, rozważając o modlitwie i obecności Bożej, powiedział: modlitwa nie jest niczym innym, jak tylko wzniesieniem się duszy z rzeczywistości ziemskich ku rzeczom niebieskim, medytacją rzeczywistości nadprzyrodzonych, pragnieniem rzeczy niewidzialnych. W tych słowach święty zawarł wszystkie akty i operacje wewnętrznych władz duszy. Św. Grzegorz z Nazjanzu powiedział w podobnych słowach, że modlitwa jest przyjacielskim obcowaniem z Bogiem, bowiem podobnie jak w zażyłej relacji dwóch przyjaciół rozkwitają wszystkie uczucia cielesne (będąc wzajemnie w swojej obecności, spoglądają na siebie oczyma, poznają się, słuchają się, dotykają się, rozmawiając z wielką przyjemnością), tak też powinniśmy wyobrażać sobie, że dusza posiada w sobie pięć zmysłów duchowych, za pomocą których mówi i obcuje z Bogiem oraz trwa w Jego obecności. Zmysłowi wzroku odpowiada rozum, dzięki któremu medytuje i kontempluje; zmysłowi mowy odpowiada pragnienie, które niczym tłumacz przekłada Bogu słowa duszy. Duchowym słuchem dusza nasłuchuje Boga, a wolą smakuje i obejmuje Go. Dlatego też św. Bernard powiedział, że na podobieństwo pięciu zmysłów, za pomocą których dusza jednoczy się z ciałem i udziela mu życia, dusza posiada również pięć zmysłów duchowych, dzięki którym jednoczy się z Bogiem za pośrednictwem miłości. Pośród tych zmysłów duchowych, te, które odpowiadają wzrokowi, słuchowi i węchowi są operacjami (aktami) intelektu. Te zaś, które odpowiadają dotykowi i smakowi są aktami woli. Wynika stąd, że to zróżnicowanie zmysłów duchowych ma swoje źródło w poznaniu i miłości. To właśnie dzięki nim dusza obcuje z Bogiem w modlitwie oraz chodzi w Jego obecności. Pierwsze z nich, a mianowicie poznanie, ma charakter aktywny, gdy dusza ogląda, poznaje Boga i do Niego mówi. Drugie zaś (miłość) dysponuje duszę, która słucha i smakuje Boga, do przyjęcia tego, co Pan chce je dać.
Wszystkie operacje tych pięciu zmysłów, a mianowicie patrzenie, słuchanie, smakowanie, wąchanie i dotykanie, są aktami praktyki obecności Bożej. Wypraszanie zaś łask jest nie tylko ćwiczeniem obecności Bożej, ale jest modlitwą wewnętrzną, a ściślej rzecz ujmując jej częścią składową.  Stąd też jakakolwiek modlitwa jest z konieczności praktyką obecności Bożej, ale samo ćwiczenie w obecności Bożej nie zawsze ściśle utożsamia się z modlitwą. 
Ponieważ Bóg tak bardzo polecał tę praktykę Abrahamowi mówiąc mu: «Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały», objaśnimy nieco sens tych słów. Pierwsze znaczenie tego wyrażenia jest bardzo głębokie i wydaje się, że Bóg chce powiedzieć Abrahamowi: Staraj się chodzić na podobieństwo osoby, która posiada oczy tak doskonałe, jak moje. Są to oczy przenikające najgłębsze tajniki serca. Są tak spostrzegawcze, że przenikają nasze najgłębsze i najbardziej skrywane myśli. Są tak czyste, że jakiekolwiek najmniejsze uchybienie jest dla nich obrazą. Tym sposobem dał poznać Abrahamowi subtelność, z jaką powinien żyć, uświadamiając sobie, że Bóg ciągle na niego patrzy.
Inny sens tych słów jest bardziej literacki. Zgodnie z nim Bóg poleca Abrahamowi, aby nie tracił Go z pola widzenia, aby zawsze miał Go przed oczami i w pamięci serca, jeśli tylko chce być doskonały. Niektórzy bowiem postępują za własnymi odczuciami, ponieważ we wszystkich rzeczach poszukują jedynie własnego zadowolenia i wygody. Poszukują uznania przez innych, a zaspokojenie swoich potrzeb uznają niejako za swoich bogów. O nich to św. Paweł powiedział: ich bogiem brzuch, a chwała w tym, czego powinni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne (por. Flp 3, 19). Takich osób jest wiele, a to być może z tego powodu, że – jak mówi pewien mistrz duchowy – nasza natura wypacza się sama w sobie, tworząc niejako błędne koło, które wraca do punktu, z którego wyszło. Tymi właśnie słowami można określić podążanie za samym sobą. Są jeszcze inni, ci mianowicie, którzy podążają za tymi, w których towarzystwie przebywają, z którymi rozmawiają, a jest to konsekwencją tego, że nie mają oni innego kryterium postępowania, jak chęć podobania się innym oraz otrzymywanie od nich pochwał i oznak szacunku.  Ich bożkiem jest idol o imieniu “Co powiedzą ludzie?”. Oby Bóg sprawił, by bożek ten nie królował także pośród zakonników. Byłby rzeczą godną pożałowania fakt, gdyby także w domu Bożym to bożyszcze rościło sobie pretensje do zajęcia najbardziej zaszczytnego miejsca. Pismo Święte mówi, że kiedy Filistyni umieścili Arkę Pańską w świątyni Dagona, bożek ten natychmiast spadł ze swego miejsca, a rankiem znaleziono go z roztrzaskanymi rękami. Cóż jednak powiedzieć, gdy we wnętrzu naszej duszy tak często umieszczana jest już nie Arka Przymierza, ale sam Bóg ukryty pod postaciami i przypadłościami chleba, a pomimo to bożek o imieniu “Co powiedzą ludzie?” jest tak mocno przytwierdzony do ołtarza serca, że ani nie drgnie? Św. Paweł mawiał: «Gdybym chciał podobać się ludziom, nie byłbym sługą Boga»(por. 1 Tes 2, 4). Są jednak i tacy, którzy mają Boga przed oczyma i starają się chodzić w Jego obecności, wypełniając polecenie, jakie Bóg dał Abrahamowi, kiedy rzekł do niego: « Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały».
Tę samą rzecz Oblubieniec polecał swojej Oblubienicy, kiedy powiedział do niej: “Połóż mnie jak pieczęć na swym sercu, jak pieczęć na swoim ramieniu” (Pnp 8, 6), mówiąc prze to niejako: Ja sam chcę być celem twych myśli, wyznacznikiem wszystkich twoich pragnień oraz jedynym przedmiotem twojej miłości. A twoje serce nie tylko ma być zależne ode mnie, ale masz mnie obrać za cel wszystkich twoich uczynków: Połóż mnie jak pieczęć na swoim ramieniu, ponieważ wszystkie twoje czyny będą dobre i doskonałe, gdy uświadomisz sobie moją obecność oraz gdy będziesz je mierzyć miarą mojej woli i mojego prawa.
 Podsumujmy ten rozdział słowami Dawida: « Rozmyślajcie o Panu i Jego potędze, szukajcie zawsze Jego oblicza! » (Ps 105, 4). Jeśli chcecie być stali i mocni, w każdym dobru szukajcie Pana. Czegoż bowiem szukamy, jeśli nie szukamy Pana? Szukajcie Pana! Jeśli pragniemy zaspokojenia naszych pragnień oraz wypełnienia pustki naszej duszy a ostatecznie, jeśli pożądamy wszelkiego dobra nie tylko w życiu wiecznym, ale także w obecnym, jeśli zawsze poszukiwać będziemy Jego oblicza, otrzymamy łaskę na tym wygnaniu życia doczesnego, które będzie jak wigilia Dnia Chwały, a w końcu osiągniemy życie wieczne.

Rozdział II. O owocach i przydatności praktyki obecności Bożej

Chociaż to właśnie objawiając się Abrahamowi Bóg pouczył go o sztuce służenia Mu w taki sposób, nie mniej jednak praktyka obecności Bożej jest znacznie starsza, zważywszy na to, że wiele wieków przed nastaniem Abrahama, Bóg natchnął serca swoich wybranych pragnieniem chodzenia w Jego obecności. Zacznijmy od Aniołów, mieszkańców Nieba, którzy od momentu stworzenia ich przez Boga praktykują to ćwiczenie trwania w Jego obecności. Stąd też w Księdze Tobiasza czytamy: “Ja jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed majestat Pański” (Tob 12, 15), a mówiąc, że jest jednym z siedmiu, ujawnił, że jest jednym z najbardziej intymnych sług Boga. W skład tej liczby wchodzi także Archanioł Gabriel, jak sam dał temu świadectwo, kiedy objawił się Zachariaszowi w Świętym Świętych mówiąc mu: „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem” (Łk 1, 19). O tychże aniołach mówi św. Jan w swojej Apokalipsie: “A wszyscy aniołowie stali wokół tronu” (Ap 7, 11).
Zstąpmy teraz z nieba do naszych pierwszych rodziców. Jak długo Adam chodził w obecności Boga i był z nim zjednoczony przez miłość, tak długo zachowywał swoją niewinność. Ale gdy tylko utracił z pola widzenia obecność Bożą oraz zaczął słuchać swojej małżonki, zapatrując się na nią, natychmiast zgrzeszył i został ograbiony ze wszystkich skarbów pierwotnej sprawiedliwości. Gdy to się stało, Bóg zaczął szukać Adama po całym Edenie i zwrócił się do niego słowami: „ Adamie, gdzie jesteś?” (Por. Rdz 3, 9). Wcześniej bowiem, gdy trwał w Jego obecności - służył Mu z upodobaniem, teraz zaś zniknął, jak ktoś pozbawiony Jego obecności. W ten sposób pan ma w zwyczaju zwracać się do któregoś ze swoich służących, kiedy ten zniknie z jego pola widzenia, wołając: „Chłopcze, gdzie jesteś?”
Po grzechu, już poza Edenem, tę samą praktykę podjął sprawiedliwy Abel, o którym mówi Józef Flawiusz: Abel, był sprawiedliwy, a widząc, że Bóg był obecny we wszystkich jego czynach, oddawał się praktyce cnót. W ten sposób dostrzegamy, że Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę (Rdz 4, 4). Powodem tego jest fakt, że Abel miał Boga przed oczyma, a ty samym Bóg miał go przed swoimi. Kain zaś nie zwracał uwagi na Boga, a jak mówi Pismo, Bóg mu powiedział: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura?” (Rdz 4, 6), czyli, dlaczego masz oczy utkwione w ziemi, a nie patrzysz na mnie? Także o innych świętych Starego Testamentu czytamy na innych kartach Pisma Świętego. W Księdze Rodzaju powiedziane jest o Henochu, że “chodził z Bogiem” (por. Rdz 5, 28), co innymi słowami powiedziawszy znaczy tyle, że chodził w Jego obecności. Dlatego nie tylko spodobał się Bogu, ale także zasłużył na to by zostać przeniesiony do raju (por. Syr 44, 16), gdzie żyje aż dotąd. W końcu Noe praktykował z wielką gorliwością to święte ćwiczenie. Mówi o nim Księga Rodzaju: Noe był człowiekiem prawym, wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi (czyli we wszystkich swych dziełach) i chodził z Bogiem (por. Rdz 6, 9). To samo poświadcza rozdział siódmy, w którym jest powiedziane: “(...) dlatego, że jedynie pośród tego pokolenie okazałeś się prawy w mojej obecności” (por. Rdz 7, 1).
Wszystko to wydarzyło się jeszcze przed Prawem spisanym. Także po Jego spisaniu odnajdujemy wiele innych przykładów. Dawid mawiał: “Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy” (Ps 16, 8); “Jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak oczy nasze zawsze zwracają się ku Panu, Bogu naszemu” (por. Ps 123, 2). Zwróćmy uwagę, że święty Prorok w każdym z przytoczonych tekstów umieszcza słowa zawsze. Nasi najświętsi ojcowie Eliasz i Elizeusz używali ciągle pewnego wezwania: “Żyje Pan, przed obliczem którego stoję” (por. 1 Krl 17, 1), co można by powiedzieć w innych słowach: zawsze chodzę i rozmawiam w obecności Boga i jakże mógłbym skłamać przed Jego obliczem? W niczym nie zdradza to pierwotnego sensu słów. Nasz święty ojciec Elizeusz wyrzekł podobne słowa do Naamana, który chciał mu ofiarować cenne dary: “Na życie Pana, w obliczu którego stoję, nie wezmę (Rdz 5, 16), chcąc jakby przez to powiedzieć: Jakże mógłbym, stojąc w obliczu Boga, mieć czelność sprzedawać Jego łaskę? Jest to niedopuszczalne, ponieważ Bóg na mnie spogląda, a ja zawsze chodzę w Jego obecności. Tu ma swój początek pewien sposób składania przysięgi, który rozpowszechnił się wśród ludu, za pomocą którego niektórzy mają zwyczaj potwierdzać lub negować jakieś twierdzenie mówiąc: tak rzecz się ma przed obliczem Boga, tak jakby chcieli przez to powiedzieć: Wiem, że stoję przed obliczem Boga i dlatego nie kłamię. Ten sam sposób przysięgi zastosował Apostoł pisząc do Galatów: A Bóg jest mi świadkiem, że w tym, co tu do was piszę, nie kłamię (Ga 1, 20). Wielu innych świętych, pośród których można wyliczyć Jeremiasza, Ezechiela, Tobiasza i wielu innych praktykowało obecność Bożą, jak o tym czytamy w Piśmie Świętym.
Jeśli ta święta praktyka obecności Bożej była tak często stosowana w dawnym Prawie, to tym bardziej znalazło się dla niej miejsce w Prawie Łaski. Św. Prorok Zachariasz, ojciec św. Jana Chrzciciela, przestrzega nas oraz zaprasza do tego świętego ćwiczenia: “Służmy Bogu w świętości i sprawiedliwości przed Jego obliczem przez wszystkie dni naszego życia” (por. Łk 1, 74-75). A ku większej pociesze tego świętego proroka, anioł obiecał mu, że jego syn, Jan Chrzciciel, odziedziczy od swojego ojca tę świętą praktykę, mówiąc mu: Będzie on wielki przed obliczem Pana (por. Łk 1, 15), jakby chciał tym samym zaznaczyć, że to trwanie w obecności Boga będzie źródłem jego wielkości. Nie można zresztą wątpić w to, że Najświętsza Dziewica chodziła zawsze w obecności Bożej, albo że – wyraziwszy się lepiej – zawsze była tak zjednoczona z Bogiem, że była cała w Niego przemieniona, jak o tym świadczą słowa pełna Łaski (Łk 1, 28). Bóg trwał w Niej na sposób bardzo szczególnego zjednoczenia, w konsekwencji czego Ona sam była całkowicie zjednoczona i pochłonięta przez Boga, do tego stopnia, że można by powiedzieć, że na mocy tego zjednoczenia i miłosnej transformacji była raczej samym Bogiem, niż to, że chodziła w Jego obecności.
  Apostoł, mówiąc o sobie samym oraz pozostałych Apostołach wyznaje: “Nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obecności [obliczu] Boga” (2 Kor 4, 2) oraz „Od dawna już sądzicie, że się przed wami usprawiedliwiamy. W obliczu Boga w Chrystusie mówimy, a wszystko, najmilsi, ku zbawieniu waszemu” (2 Kor 12, 19). Ten sam Apostoł Paweł w odniesieniu do siebie, jak i swoich towarzyszy stwierdza: „Nasza rozmowa jest w niebie” (por. Flp 3, 20, Wulg.). Tę praktykę obecności Bożej podejmowali również wszyscy inni święci i sprawiedliwi Nowego Testamentu, których historie potwierdzają, że zawsze zachowywali ten nakaz Chrystusa, naszego Pana: „Zawsze trzeba się modlić i nie ustawać” (por. Łk 18, 1) oraz na innym miejscu: “Czuwajcie i módlcie się” (Mk 14, 38).
Z tego właśnie powodu w Piśmie Św. usilnie poleca się praktykę obecności Bożej, ponieważ Bóg nie tylko nakazał ją Abrahamowi, ale chciał także, aby jego potomstwo zachowywało ją wiernie. Potwierdzeniem tego są słowa Jakuba: “Bóg, przed którego obliczem chodzili przodkowie moi, Abraham i Izaak, Bóg, który troszczył się o mnie przez całe me życie aż do dnia dzisiejszego” (por. Rdz 48, 15).  Także Eklezjastes zachęca nas do stałego pamiętania o obecności Bożej mówiąc: “Szczęśliwy mąż, który się ćwiczy w mądrości i który się radzi swego rozumu, który pamięta sercem, że zewsząd jest widziany przez Boga” (por. Syr 14, 20-21, Wulg.). To tak, jakby chciał powiedzieć: Szczęśliwy ten, kto się odda rozważaniom nad bezmiarem mądrości naszego Boga, która cudownie jaśnieje w stworzeniach. Błogosławiony zaiste człowiek, który medytuje nad dziełami i skutkami sprawiedliwości i głębokimi wyrokami naszego Boga. Pierwszy rozpali swoją miłość, a drugi umocni się w bojaźni Bożej. Należało by zwrócić szczególną uwagę na słowa: pamięta sercem, że zewsząd jest widziany przez Boga, bowiem oznaczają one, że to szczęście osiągnie człowiek, który będzie odczuwał Boga obecnego w swej duszy lub, jaśniej mówiąc, ten będzie błogosławiony, kto będzie chodził w obecności Boga, pamiętając nieprzerwanie, że Bóg na niego patrzy.
Można by jeszcze długo przytaczać świadectwa pochodzące z Pisma, ale wszystkie je możemy streścić w słowach Proroka Micheasza: „Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre i czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania (chodzenia) z Bogiem twoim?” (Mi 6, 8). Prorok zdaje się chcieć nam przez to powiedzieć: Musisz wiedzieć, że powinieneś osądzić siebie samego, udzielić sobie reprymendy, sam się ukarać oraz postarać się o poprawę życia, unikając uchybień. Powinieneś być miłosierny względem swego bliźniego, nie czyniąc mu zła ani myślą, ani słowem, ani czynem, świadcząc mu raczej dobro. W końcu, zważaj na to, aby z wielką troską i uwagą chodzić w obecności Boga.
Nieustanne trwanie w obecności Bożej jest źródłem wielkiego postępu dla duszy, ponieważ ciągła pamięć o Bogu rodzi w nas wielkie dobra, tak jak wiele zła wynika z faktu zapominania o Nim. Stąd bowiem pochodzi wszelka zguba grzeszników, bowiem nie mając Boga przed swymi oczyma – jak mówi się w Psalmie (por. Ps 54, 5), stają się nieczyści na wszystkich swych drogach. Przydarza im się to samo, co temu rzemieślnikowi, który nie mając przed oczyma wzoru swojego dzieła, dopuszcza się błędu i łamie zasady sztuki. Analogicznie do tego przykładu Bóg jest zasadą i wzorem wszystkich naszych czynów, które będą bez wątpienia ułomne, jeśli stracimy Go z pola widzenia. To zdaje się chciał podkreślić święty król Dawid w słowach psalmu: O Boże, pyszni przeciw mnie powstali i zgraja gwałtowników czyha na me życie, a nie mają oni względu na Ciebie” (Ps 86, 14). O tym samym rozważa w psalmie 54, gdzie zauważ, że powodem ich grzechów jest fakt, że nie mieli oni przed oczyma Boga, który jest regułą prawego postępowania. W innym zaś psalmie potwierdza: “Postanowili zwrócić oczy swe ku ziemi” (por. Ps 17, 11 Wulg.), po to mianowicie, aby nie widzieć owej Miary Prawdy. Przeciwnie rzecz się ma w przypadku Zuzanny, która dzięki temu, że wpatrywała się w Boga z tak wielką uwagą, stała się nieugięta wobec owych grzesznych starców. Dlatego mogła rzec z wielką odwagą: „Wolę niewinna wpaść w wasze ręce, niż zgrzeszyć w obecności Pana” (por. Dn 13, 23). Oto w jaki sposób pamięć o byciu w obecności Boga oraz świadomość trwania pod Jego spojrzeniem dała męstwo i odwagę jej sercu, aby nie obrazić Pana. W przypadku jednak owych starców przekonanie, że Bóg ich nie widzi oraz że nie dostrzega On ich grzechu, spowodowało, że znalazłszy się w sposobnej sytuacji, popuścili lejce wszelkim żądzom. Ich to na myśli miał Mędrzec, kiedy mówiąc o Bogu napisał: On przechadza się pośród gwiazd nieba, a nie zważa na nasze sprawy (?). Stąd wywnioskowali oni, że mogli dać upust wszystkim swoim żądzom i rozkoszom cielesnym, bowiem utrzymywali: Nie ma zielonej łąki, przez którą nie przebiegłyby nasze pożądliwości (por. Mdr 2, 8 Wulg.). To samo sugeruje prorok Ezechiel w słowach: „Nieprawość pokolenia Izraela i Judy jest wielka, niezmierna; kraj jest pełen krwi, a miasto pełne przewrotności. Mówił bowiem: «Pan opuścił ten kraj, Pan nie widzi»" (Ez 9, 9). W podobny sposób wyraża się prorok Izajasz grożąc: „ Biada tym, którzy się kryją przed Panem, aby zataić swe zamysły, których czyny osnute są cieniem i którzy mówią: «Kto nas zobaczy i kto nas pozna?»” (Iz 29, 15).  Św. Ambroży zaś jako główny środek zaradczy na grzech zaleca pamięć na obecność Boga oraz uświadomienie sobie, że patrzą na nas Jego aniołowie.
Wynika stąd jasno, że tak jak wszystkie nasze nieszczęścia i zguba pochodzą z braku pamięci na obecność Bożą, tak też – przeciwnie – źródłem wszelkiego dobra jest dla nas życie i chodzenie w Jego obecności. Pierwszym bowiem owocem, jaki rodzi w duszy to przestawanie z Bogiem jest wielkie męstwo nie tylko w postępowaniu z prawością, ale także w odpieraniu ataków złego ducha i niepoddawaniu się namowom wad. Postaw mnie blisko siebie, mówił Jeremiasz, i niech wzniesie się wtedy przeciw mnie jakakolwiek ręka (por. Jr 1, 19). Psalmista zaś dodaje: Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie zachwieję się, bo On jest po mojej prawicy (Ps 16, 8). Natomiast św. Antoni Opat mawiał, że jedyną obroną przed pokusami jest stałe baczenie na Boga. Ze swej strony pewien mnich imieniem Diokles zapewnia, że jak tylko dusza przestanie zwracać uwagę na obecność Boga, natychmiast staje się bestią lub demonem, bowiem albo zostaje zwyciężona przez ciało, co czyni z niej bestię, albo też pada ofiarą pychy, przemieniając się tym samym w demona.
W drugim rzędzie dusza otrzymuje światło i roztropność w swoim działaniu oraz poznaje prawdę o rzeczach tego świata. Ponadto jej udziałem staje się niezachwiana nadzieja, jak to wynika ze słów św. króla Dawida, który powiedziawszy stawiam sobie zawsze Pana przed oczy (Ps 16, 8), dodaje następnie a ciało moje będzie spoczywać z ufnością (Ps 16, 9). Co więcej stała pamięć o Bogu rodzi w duszy wielką czystość serca, ponieważ krok po kroku gasi w niej pragnienia i przywiązania do rzeczy stworzonych, które wcześniej ją brukały. Obecność Boża przekierowuje te uczucia na Boga, którego dusza może kontemplować podobnie jak orzeł królewski kontempluje słońce, oczyszczając się i odnawiając w jego promieniach. Ponadto to ćwiczenie owocuje stałością serca, zważywszy na to, że odrywa ono duszę od stworzeń, które czynią ją niestałą, a ukierunkowuje ją na Boga, który jest niezmienny. W ten sposób dusza osiąga stabilność i stałość. “ Zjednocz się z Wiecznym, mawiał św. Augustyn, a staniesz się uczestnikiem wieczności, z Nieporuszonym, a będziesz miał udział w nieporuszoności. Dusza nabywa także tej wewnętrznej i zewnętrznej postawy człowieka, który w swoim sercu kontempluje Boga, będąc niczym sługa, który trwa przed obliczem swego pana. Cóż uczyni, gdy opuści jego majestat?  Jakże pusty i próżny byłby człowiek bez tej obecności.
W końcu praktyka ta napawa wielką słodyczą: „Panie, wspomniałem na Ciebie i napełniła mnie rozkosz” oraz „O, jak bardzo nieszczęśliwy jest człowiek bez Boga?”. Jak bardzo jest on jednak zadowolony trwając w Jego obecności?
Nie chodzi tu jednak o jakieś oschłe ćwiczenie się w obecności Bożej, ale raczej o miłosne wpatrywanie się w Boga, który mieszka w samym centrum duszy oraz nieustanne zwracanie się do niego poprzez akty strzeliste. Wielkim bogactwem i darem godnym Boga jest łaska trwania przez duszę w Jego Boskiej obecności, poufne rozmawianie z Nim oraz otrzymywanie przez rozum świateł Jego Boskiej Mądrości, przy jednoczesnym rozpalaniu się woli płomieniem Jego boskiej Miłości. W Księdze Królewskiej jest napisane, że cała ziemia pragnęła zobaczyć oblicze wielce mądrego Salomona. Z bardzo odległych krajów ludzie przybywali, aby go ujrzeć i usłyszeć jego słowa.  Królowa zaś Saba jak tylko go ujrzała i usłyszała wykrzyknęła w zachwycie: “Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy! Oni wciąż stoją przed twoim obliczem i wsłuchują się w twoją mądrość” (2 Krn 9, 7). O ileż jednak szczęśliwsza i błogosławiona jest owa dusza, która zasłużyła na trwanie zawsze w obecności Boga?
Seneka, podejmując myśl Epikura, który mawiał “Czyń wszystkie rzeczy, jakby ktoś na ciebie patrzył”, dodaje jeszcze to, co nie tylko sprzyja dobremu postępowaniu zewnętrznemu, a czym jest świadomość bycia w obecności jakiejś ważnej osoby, ale także to, co przynosi korzyść wnętrzu, czyli przeniesienie tej świadomości na płaszczyznę myśli, starając się by były one czyste i tak nieskazitelne, jak gdyby ktoś miał w nie wgląd: Bez wątpienia korzystnym jest ustanowenie sobie niejako pewnego niewidzialnego strażnika, w którym można by się przeglądać, będąc świadomym, że widzi on nasze myśli. Zaiste większą korzyść przyniosłoby życie pod nieustannym spojrzeniem i w obecności jakiejś cnotliwej osoby. Ja jednak zadowalam się postępowaniem tak, jak bym był przez kogoś widziany. Być sędzią samego siebie skłania nas do każdej złej rzeczy. Gdy zaś na tyle wyćwiczysz się w kontroli samego siebie, by darzyć siebie szacunkiem, wtedy będziesz mógł porzucić twojego kierownika. Do tego jednak momentu poddaj się autorytetowi jakiegoś człowieka, czy to Katona, czy też Scypiona, bądź też Leljusza, bądź kogoś jeszcze innego, by w jego obecności zostali skorygowani ludzie o złych obyczajach. Jego obecność będzie dla ciebie niczym obecność tego, z kim nie odważyłbyś się popełnić grzechu”. Tę samą radę daje w kilku miejscach św. Bazyli.
Aż do tego miejsca omówiliśmy przydatność oraz korzyści płynące z tej praktyki. Teraz powiemy co nieco o jej szlachetności i doskonałości. Po pierwsze, doskonałość stworzenia polega na zjednoczeniu ze swoim Stworzycielem, a dzięki temu ćwiczeniu w obecności Bożej stworzenie rozumne jednoczy się ze swoim Bogiem. Zatem jest to środek i zajęcie, dzięki którym ludzie mogą tu, na ziemi, stać się aniołami. Jak bowiem ci ostatni zawsze wpatrują się w oblicze Ojca przedwiecznego (por. Mt 18, 10), tak, ci, którzy posiadają ten dar trwania w Bożej obecności, mają dostęp do Jego oblicza, na tyle, na ile jest to możliwe w ramach życia doczesnego. Osiągają to nie tylko ze względu na podobieństwo zadania, jakiemu się oddają, ale również upodabniając się do aniołów pod względem czystości, ponieważ stała praktyka obecności Bożej oczyszcza serce, tych, którzy się jej oddają. Dlatego jak widzenie Boga jest skutkiem coraz większej czystości serca, tak też oglądanie Go i trwanie w Jego obecności prowadzi do jeszcze większego oczyszczenia ducha. Sprawia ono także ten skutek, że stajemy się podobni aniołom pod względem wielkości i mocy ducha, ponieważ podobnie jak aniołowie kontemplujący przymioty i wielkość Boga, także i ci, którzy praktykują obecność Bożą, mają w pogardzie wszystkie rzeczy stworzone. Dlatego też Hiob powiedział: Panie, postaw mnie blisko Ciebie, a wtedy spuść na mnie jakąkolwiek karę (???), a Psalmista dodaje: Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną (Ps 23, 4).
Wielka jest godność wybrańców Króla oraz Panów złotego klucza, ponieważ przebywają oni w ich obecności i poufnie z nimi rozmawiają. O ileż większa będzie godność tych, którzy trwają przed obliczem Boga i po przyjacielsku z Nim rozmawiają?

Tommaso di Gesù, Trattato della presenza di Dio,
Roma 1685, s. 1-35.
przekł. Marcin Jan Janecki
AK 3, s. 95-113

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz